Porozumienie bez przemocy zacznij od siebie

Czym jest NVC

Koncepcja porozumienia, opartego na empatii, tzw NVC (nonviolent communication) zyskuje ostatnio na popularności. Coraz częściej słyszę o stosowaniu jej elementów w przedszkolach i szkołach. Także w biznesie, gdzie jest dziś szczególnie potrzebna, znajduje swoje zastosowanie. Niezwykle mnie to cieszy. W moim odczuciu w naszej przestrzeni społecznej nieodzowna jest „platforma”, która będzie nam ułatwiać budowanie porozumienia.

NVC to idea komunikacji stworzona w latach 60tych ubiegłego stulecia przez amerykańskiego psychologa, mediatora i nauczyciela Marshalla Rosenberga. Marshall w latach młodości sam doświadczył działań przemocowych na tle rasowym. Do dziś w sieci dostępne są nagrania, w których Marshall występuje z dwiema maskotkami: żyrafy i szakala tłumacząc podstawowe założenia empatycznej komunikacji.

Pewnie łatwo się domyślić, że język żyrafy to ten, którym warto się porozumiewać, a język szakala-taki, którego warto unikać. Jeśli mielibyście zapamiętać jedną rzecz dotyczącą języka żyrafy i szakala- zapamiętajcie, że jesteśmy tylko ludźmi, mającymi mocne strony lecz także słabości. Zostaliśmy ukształtowani przez nasze geny, wychowanie i życiowe doświadczenia. I naturalną kwestią jest, że komunikując się z innymi, w różnych sytuacjach, używamy i języka szakala i języka żyrafy. Nawet eksperci od NVC tak mają, serio! 🙂 Chodzi przede wszystkim o to, żeby „przyłapywać się” na stosowaniu jednego i drugiego języka. A w dalszej kolejności pracować nad tym, „by było w nas coraz więcej żyrafy”.

Praktyka czyni mistrza

Z każdą bardziej złożoną umiejętnością jest jak z nauką jeżdżenia autem. Kiedy wsiadamy do niego po raz pierwszy może nas przytłoczyć ogrom tematów, na które trzeba zwracać uwagę. Znaki na drodze, piesi, inne samochody, lusterka, kierownica, deska rozdzielcza z prędkościomierzem i kontrolkami, dźwignia zmiany biegów, kierunkowskazy i wiele innych. Pamiętacie swój pierwszy raz? Ja pamiętam doskonale. Pamiętam też, że wraz z praktyką powoli oswajałam każdy z tych elementów. Podobnie jest z NVC- trzeba nieustannie ćwiczyć.

Według filozofii wschodnich nasz rozwój należy rozpatrywać w trzech kategoriach :

  • Moja relacja ze sobą
  • Moja relacja z drugą osobą
  • Ja w grupie/ zespole/ rodzinie/ społeczeństwie.

Od czego zacząć

Jeśli zapytacie zatem od czego zacząć naukę NVC – odpowiem- od punktu: moja relacja ze sobą. Patrząc w kategoriach rozwoju inteligencji emocjonalnej- powiedzielibyśmy- od najważniejszego jej elementu, jakim jest samoświadomość. Czyli znajomość siebie, swoich zachowań i typowych reakcji. Od czego konkretnie zacząć?

Pierwszy krok to obserwacja swoich myśli w związku z daną sytuacją. Przyglądanie się temu, jakie są i czy nas wspierają. Czy są to myśli w stylu „dam radę” albo „miałem nawet trudniejszą sytuację w przeszłości, poradzę sobie i tym razem” czy może „jestem beznadziejna” lub „bo oni zawsze coś zawalą” albo „wtopiłam, jak zwykle ja”. Już samo zauważanie tych myśli to bardzo dużo. 

Drugi krok to obserwacja emocji i uczuć w związku z konkretnym wydarzeniem czy też pojawiającymi się myślami. Jeśli mamy dużą trudność z rozpoznawaniem emocji możemy obserwować reakcje w ciele- może czujemy jakieś kłucie w żołądku, napięcie w szczęce albo uścisk w karku. Nazywanie emocji i uczuć najczęściej nie przychodzi nam łatwo. Według amerykańskiej psycholożki Brene Brown, przeciętny Amerykanin jest w stanie nazwać 3 emocje: szczęśliwy, zły i smutny. Polskich badań nie znam, może u nas podobne badania wypadłyby odrobinkę lepiej. Według najnowszych badań stanów emocjonalnych mamy 27, a samych nazw emocji sporo więcej, w języku angielskim na przykład- jest ich ponad 80. No i to co najważniejsze i zdaje się najtrudniejsze:

Krok trzeci: akceptowanie naszych emocji i uczuć. Jesteśmy ludźmi, emocje to nasza fizjologia a nasz mózg skonstruowany jest tak a nie inaczej. To, że odczuwamy emocje to bardzo naturalna sprawa. A nazwanie ich i zaakceptowanie ma ogromną moc- pozwala nam zamknąć dany temat i iść dalej, do kolejnych życiowych sytuacji, zadań, wyzwań i celów.

I dopiero wówczas jak poprzyglądamy się sobie, swoim reakcjom na konkretne sytuacje, myślom i emocjom możemy pójść dalej- do relacji z drugą osobą. Ale o tym…przy kolejnej okazji. 🙂